![]() NR 2 10 kwietnia 1999 |
W NUMERZE: |
|
Aktualności Wędkarski survivalSelfservice FOTOREPORTAŻ "TW"![]() |
Jak rozpalić ogień? To takie proste! Układa się stertę drewna, do środka wkłada się gazetę... Nie ma gazety? No, to suchą trawę. Też nie ma? To jakieś drobne patyczki. Mokre... Nie chcą się palić. To trzeba to wszystko podlać benzyną! Nie ma... I jak tu rozpalić ogień w deszczową noc na śródrzecznej plaży? A wydaje się, że to nic trudnego... Gorący, duszny wieczór nie zapowiadał niczego dobrego. Zanosiło się na zmianę pogody. Mało, potężna zawierucha wisiała w powietrzu. Liczyłem się z tym, celowo znalazłem się w taką noc nad Sanem. Liczyłem na suma. Sum jednak nie wziął, za to prognoza pogody sprawdziła się i w środku nocy rozszalało się niebo. Lało, wiało, waliło piorunami, smagało uderzeniami wiatru. Namiotu nie miałem - pofrunąłby zresztą chyba przy takiej nawałnicy! Skuleni pod pelerynami dzielnie zaliczaliśmy pokazową lekcję meteorologii. Uspokoiło się wreszcie grubo przed świtem i można było wyleźć spod przykrycia. Dookoła parowały ociekające wodą wikliny i zbity razami deszczu mokry piach. Zrobiło się zimno. - Musimy rozpalić ognisko - powiedziałem. - Jak? - spytał Wojtek szczękając zębami. - Zapałkami. Wziął to chyba za kiepski żart. Zapałki zawsze trzymam w wodoszczelnym pojemniku - były sprawne. Skąd wziąć jednak suche drewno?! - Zaraz zobaczysz. Na rzecznych plażach zawsze znajdą się kawałki drewna przywleczone przez dużą wodę. Wysuszone słońcem na kość są znakomitym opałem, oczywiście nie po takiej ulewie. Nam jednak ogień potrzebny był właśnie teraz. Wybrałem kilka drewienek grubości przedramienia i rozłupałem je nożem. W środku były suche! Jak rozpalić ogień? To takie proste! Układa się stertę drewna, do środka wkłada się gazetę... Nie ma gazety? No, to suchą trawę. Też nie ma? To jakieś drobne patyczki. Mokre... Nie chcą się palić. To trzeba to wszystko podlać benzyną! Nie ma... I jak tu rozpalić ogień w deszczową noc na śródrzecznej plaży? A wydaje się, że to nic trudnego... ![]() Rozpalenie ognia bardzo ułatwia świeczka. Łatwiej zapalić nią stertę chrustu, pali się dłużej niż zapałka. Świeczką można podgrzać koniec cienkiego patyczka i patyczek zajmie się. Trochę strużyn parafiny dosypanych do ognia bardzo ułatwia rozpalanie. Kiedy rozpalam ognisko po deszczu, świeczka jest niezastąpiona, spełnia podobną rolę jak benzyna. Ogień w deszczową noc to zbawienie. Miłe ciepło, schnące ubranie, gorąca herbata, szaszłyki. Dobry nastrój. Ktoś, kto nie umie rozpalić ognia, cofa się wstecz o kilkanaście tysięcy lat. I, co najgorsze, zmarznie, przeziębi się i rozchoruje. A tego nikomu nie życzę. Andrzej Trembaczowski |