NR 4          24 kwietnia 1999
    W NUMERZE:
  • Aktualności
  • Aktywność dobowa ryb - wykres na nadchodzący tydzień
  • Cykada - nie tylko na bassy
  • Kropkowańce - Szajba w kropki
  • Wędkarski survival - Przetrwać noc...
  • Gruntówka inaczej - A mi to wisi!
  • Konkretna ryba - Co słychać u okoni?
  • Przegląd sprzętu wędkarskiego - Multiplikatory
  • Tam łowią ludzie z RYBIEGO OKA - Drwęca
  • Po sąsiedzku - Nasze płazy
 

Wędkarstwo - Portal

Aktualności
Aktywność dobowa ryb
Cykada
Wędkarski survival
Gruntówka inaczej
Kropkowańce
Konkretna ryba
Przegląd sprzętu
Tam łowimy

Po sąsiedzku

ARCHIWUM


Mam nadzieję, że Przemek wybaczy mi ten mało poważny dopisek na marginesie, ale po przeczytaniu historii żabki walczącej z torbą foliową, przypomniał mi się obrazek jak z prozy Mrożka...

Łowiłem otóż na przykosie na Młocinach i jak zawsze przeklinałem żoliborski burzowiec pompujący do Wisły nieczystości z całej Warszawy. Brodziłem po piaszczystej przykosie, patrzyłem na wodę i poraził mnie widok, nakazujący mi zrobienie rachunku sumienia. Ale w ciągu ostatnich dni nie piłem, więc nie było to delirium.

Gapiłem się więc dalej na pracowicie pod prąd płynącą, powabną, biało lyskającą... prezerwatywę.

Różne rzczy widziałem w Wiśle, ale kondona płynącego ruchem falisto-kołyszącym pod całkiem silny prąd, dalibóg nigdy.

Słowo honoru, w górę rzeki płynął sobie produkt jakiegoś Unimilu lub Stomilu. Jako człowiek powątpiewający w zjawiska nadprzyrodzone, czym prędzej sięgnąłem szczytówką wędziska po zachowującą się przeciw naturze prezerwatywę . I wyciągnąłem ją nad wodę...

W gumowym pokrowcu na członka męskiego podskakiwał obie spory kiełbik. To on był maszynistą i nawigatorem żeglownego kondona. Cudów nie ma - jest tylko żoliborski bergiel, cud końca XX wieku. Autentyczny pretekst do tego, by wypieprzyć nas ze zjednoczonej Europy i spuścić po nas wodę. Do Wisły zresztą, do Wisły...

Pełnią w przyrodzie niebagatelną rolę. Odżywiając się pokarmami "ruchomymi", regulują populacje owadów, co ma wielkie znaczenie przy masowym pojawianiu się szkodników. Wędkarze powinni je szanować już tylko za to, że jeden z ich ulubionych przysmaków to komary, one zaś często padają łupem ryb. Od dawien dawna są skuteczną bronią na duże szczupaki, a przynęty o ich kształtach znajdą się w pudełku każdego pstrągarza... Płazy.

      Płazy to ziemnowodne zwierzęta, na które możemy się natknąć na każdej wędkarskiej wyprawie. Zaliczamy do nich znane wszystkim żaby, ropuchy i traszki. Są też rodziny mniej znane - żyją u nas przedstawiciele rzekotek, kumaków i salamander.
      Płazy są zmiennocieplne, stąd ich wiosenna ospałość spowodowana jest właśnie niskimi temperaturami. Zimę przeżywają w stanie hibernacji, w norach i jamach. Jednak na wiosnę za wszelką cenę zmierzają do wody, choćby miała to być tylko większa kałuża. W czasie tych wędrówek wiele z nich stanie się niezmiernie płaskimi stworzeniami pod naciskiem samochodowych opon, kilka zwiększy gabaryty za sprawą słomek i bezstresowo wychowywanych dzieci... Te jednak, które żywe dotrą do wody, czym prędzej dobiorą się w pary i złożą skrzek. Później galaretowate kuleczki przemienią się w żywą, niezwykle ruchliwą materię, której wkrótce wyrosną nogi i ucieknie do lasu. Nie znajdzie się chyba taki, który nie byłby kiedyś zafascynowany tym małym cudem rodem ze stawu przeciwpożarowego…

      Rzekotka - niejeden wielce się zdziwił, jak bardzo zielona jest ta żabka. Kiedy ją zobaczysz, będziesz wiedział, że to właśnie ona. Odłóż kij i weź ją na rękę; szybko przekonasz się, że jej delikatne łapki zaopatrzone są w przyssawki. Potrzebuje ich do łażenia po drzewach, zatem już pierwsze zdanie tego tekstu jest niepełne - płazy to zwierzęta ziemno-wodno-nadrzewne…
      Jeśli przyjrzysz się płazom dokładniej, u każdego z gatunków znajdzie się coś, o co "zwykłej żaby" nikt by nie podejrzewał. Ropuchę paskówkę spotkasz w miejscach, gdzie próżno wyglądać wody, zobaczysz jak kumak próbuje nastraszyć atakującego… Ale nie będę zdradzał wszystkich tajemnic. Wkrótce w tej rubryce znajdziesz pierwszą część klucza do oznaczania krajowych płazów. Z jego pomocą bez trudu właściwie nazwiesz zwierzęta, jakie możesz spotkać w pobliżu wędki.

Na spacer z psami chodzę od lat nad to samo oczko wodne. Udało mi się zaobserwować, że istnieje pewna tendencja do zwiększania się populacji ropuchy szarej kosztem traszki zwyczajnej (innych płazów w tym stawiku nie ma). Próbowałem to wytłumaczyć tym, że traszka jest zwierzątkiem z ogonkiem i jako taka wzbudza większe zainteresowanie innych ludzi, odwiedzających ten zakątek, etc, etc. Jednak głębsza analiza pozwoliła mi wysnuć wniosek, że choć oba te gatunki prawie w tym samym momencie przystępują do rozrodu, traszki robią to z około tygodniowym opóźnieniem. W wyniku konkurencji pokarmowej, jak i tego, że w stadium kijanki nie stronią od kanibalizmu - populacja traszek sukcesywnie się kurczy. Dlatego zamierzam z owego stawu odłowić ropuchy i przenieść je do innego, pobliskiego, licząc na to, że za rok znajdę w "moim" oczku więcej traszek… Jeśli i ty dokonałeś podobnych obserwacji, nie wahaj się napisać - ordynat@yahoo.com - analiza większej ilości podobnych danych pomoże nam może choć w niewielkim stopniu ratować gatunki zagrożone.
      Podobnie wdzięczny będę za informacje o obserwacjach ropuchy paskówki. Jeśli bowiem liczebność ropuchy szarej przyjąć za 1.000.000, zielonej za 1.000, to liczebność paskówki równa się 1. Ja znalazłem ją tylko w jednym miejscu, w wyschniętych stawach w okolicy Pęczniewa. Rosła tam cała łąka rosiczek okrągłolistnych (mięsożerne roślinki), można było spotkać rzekotki i inne płazy, różne gady oraz wszelakie ptactwo - zarówno na przelotach, jak i w porze lęgów. Niczego bardziej sobie nie życzyłem, jak tego, by ów zakątek stał się rezerwatem. I - o dziwo - w tym roku się doczekałem. Podobnych radości życzę wam.
      Na koniec jeszcze jedna prośba - nie wyrzucajcie do wody foliówek ! Przez minutę obserwowałem, jak mała żaba stukała od spodu w torebkę, próbując zaczerpnąć powietrza. W końcu jakiś instynkt kazał jej się zanurzyć i szukać szczęścia w innym miejscu. Jednak gdyby przeszkoda była tylko trochę większa, już nigdy by się nie wynurzyła. Pomyślcie o tym.
Z wędkarskim bądź co bądź pozdrowieniem

Przemek Pilaszek

Reklamy Krokus: GetSimple