NR 6-7          9-16 maja 1999
    W NUMERZE:
  • Aktualności
  • Aktywność dobowa ryb - wykres na nadchodzący tydzień
  • Słońce i księżyc - wschody i zachody
  • Techniki wędkarskie - DS na kanale
  • Drapieżniki - Odległy boleń
  • Kropkowańce - Poniżej Piekła
  • Wędkarski survival - Strzałka na północ
  • Nasze brudy - Rząd nad Wisłę
  • Top secret - Szczupak spod sufitu
  • Konkretna ryba - Słodkie srebrniaki
  • Przegląd sprzętu wędkarskiego - Wędki są garbate
  • Tam łowią ludzie z RYBIEGO OKA - W górę od Lublina
  • Po sąsiedzku - Małe majowe porno
  • Notes Marka Kaczówki - Rybki i kwiatki
  • Muchowy koszyk - Jazie na muchę
  • Morskie opowieści - Szczury morskie
  • Reportaż - Ostatnie SWI
  • Jak to wygląda naprawdę - Zawodowcy
  • Recenzje - Zanim wyruszysz...
 

Wędkarstwo - Portal

Aktualności

Aktywność dobowa ryb
Słońce i księżyc
Techniki wędkarskie
Drapieżniki
Kropkowańce
Wędkarski survival
Nasze brudy
Top secret
Konkretna ryba

Przegląd sprzętu
Tam łowimy
Po sąsiedzku
Notes Marka Kaczówki
Muchowy koszyk
Morskie opowieści
Reportaż
Jak to wygląda naprawdę
Recenzje

ARCHIWUM


FOTO TYGODNIA

ON LINE
ONLY!


REDAKCJA:
Gosia Jurczyszyn
- Redaktor Naczelna


Jacek Jóźwiak - łamanie i grafika
Wojciech Górny - Redaktor
Andrzej Trembaczowski
- Redaktor i fotograf dyżyrny

AUTORZY:
Robert Cembalski
Robert Hamer
Sławomir Hein
Marek Kaczówka
Jacek Naliwajek
Przemysław Pilaszek
Sobiesław Skopek
Michał Sopiński
Marcin Strzelecki
Leonard Świdlicki
Iza i Waldek Ptak (także foto)
Paweł Wielądek
Roman Wigura
Jacek Naliwajek opisał konferencję poświęconą kłusownictwu
Kłusownicy są bezkarni: uchodzą karze, bo zdaniem organów sprawiedliwości szkodliwość społeczna ich czynu jest znikoma. Polski wymiar sprawiedliwości lekceważy problem - oto, do jakich wniosków doszli uczestnicy konferencji poświęconej zjawisku. W ubiegłym roku do kolegiów ds. wykroczeń skierowano 1099 wniosków przeciw kłusownikom - większość z nich została oddalona. Mandatami ukarano 2715 osób. Trzeba jednak pamiętać, że mandat wypisuje się na miejscu...
To oficjalne dane. Ogłosił je 10 maja wiceminister Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Krzysztof Budnik, jeden z uczestników konferencji. I tylko on tak naprawdę dysponował konkretami. Reszta dyskutantów - m.in. przedstawiciele ministerstwa ochrony środowiska, Państwowej Straży Rybackiej i PZW - oceniła wielkość kłusownictwa w polskich wodach na "olbrzymie", skali zjawiska określić jednak nie potrafiła.
Zdaniem resortu ochrony środowiska, proceder jest niewłaściwie zwalczany. Nie przez straż - przez prokuraturę, sądy i kolegia. Niektóre prokuratury potrafią nawet odrzucić - ze względu na niską szkodliwość - 100 procent trafiających doń doniesień o kłusownictwie wodnym. Ale nawet jeśli sprawa trafi do sądu, nie oznacza to kary dla przestępcy.
- Sąd często traktuje zeznania strażników jako mniej wartościowe - mówi Janusz Kenczon, zastępca dyrektora ds. zagospodarowania ochrony wód PZW. - Praktyką sądu jest podważanie ich zeznań za pomocą cynicznych, nieuczciwych pytań, nie mających nic wspólnego ze sprawą.
Z danych PZW wynika, że w latach 1995-97 średnia kara orzeczona przez kolegia dla kłusowników wynosiła 200 zł. Przeciętne szkody poczynione przez tych ludzi są o wiele większe i będą rosły, bo doskonali się kłusowniczy sprzęt. Na codzień posługują się oni prądem, materiałami wybuchowymi, nowoczesnymi sieciami, nie zważając na tarło i okresy ochronne.
Uczestnicy konferencji zaproponowali kilka rozwiązań tego problemu. Przede wszystkim należy "stworzyć wspólny front walki z kłusownictwem". Walczyć miałaby policja ekologiczna, o uprawnieniach policji państwowej (co oznacza np. broń ostrą), w składzie której znajdą się wszystkie istniejące służby ochrony przyrody. Ponadto - pomysł PZW - utworzyć należy stanowisko koordynatora ds. walki z kłusownictwem, który miałby stały kontakt z Radą Komendantów Wojewódzkich Państwowej Straży Rybackiej, Komendą Główną Policji oraz rybackimi użytkownikami wód oraz opracować (to już ministerstwo ochrony środowiska) ogólnokrajowy program zwalczania kłusownictwa oraz powołać kilka grup operacyjnych, których celem byłyby działania na wodach szczególnie dotkniętych tym problemem.
Komentarza odredakcyjnego nie będzie - bo i o czym tu gadać? Zamiast tego chcielibyśmy zacytować informację z Radia Olsztyn: "Tylko przez 10 godzin w miesiącu może pływać policyjna motorówka, patrolująca mazurskie jezioro Bełdany. Na tyle wystarcza limit paliwa, który otrzymuje komisariat w Rucianem Nidzie".

W przerwach Jacek sprawdzał wody pomorskie:
Sezon szczupakowy wędkarze z Pomorskiego rozpoczęli na zawodach im. Jurka Prokopa, zmarłego kilka lat temu dziennikarza telewizji Gdańsk, autora programu wędkarskiego. Przy okazji dowiedzielismy się, że już niedługo powróci na antrenę gdańskiej TV program o wędkarstwie. Są obietnice ze strony dyrekcji gdańskiego ośrodka i znaleźli się również ponoć sponsorzy. Trwają jeszcze rozmowy o ewentualnym czasie antenowym, a z tym ostatnio w regionalnych ośrodkach TVP krucho.
Zawody rozgrywane były na jez. Brodno Małe /Kaszuby/ i miały czysto towarzyski charakter. Na dwie setki chłopa i jedną kobietę (!) padło kilkanaście ładnych szczupaków i z kilkadziesiąt okoni. Niestety w tym roku wśród startujących w zawodach zabrakło b. Prezydenta Lecha Wałęsy, który w rok temu "zapunktował" jedną płotką. Pierwszy Wędkarz Rzeczpospolitej, jak mi później powiedział, nie rozpoczął jeszcze w tym roku sezonu wędkarskiego. "Za zimno na stare kości".

Przedkładający słone wody nad słodkie płaczą. Skończyły się dobre połowy śledzi w Porcie Gdańskim i na molo w Sopocie. Na haczyk masowo trafiają babki, ścierwo, które przywędrowało do Bałtyku gdzieś z południa Rosji. Ta niewielka, jak na apetyty wędkarzy, rybka rozpleniła się w kilku ostatnich latach w Zatoce Gdańskiej, wyjadając ikrę ryb dużo szlachetniejszych od tego badziewia. To, że masowo łowi się ją obecnie blisko brzegu, może oznaczać początek miłosnych godów innych rybek i możliwośc dokopania się do wysokokalorycznej ikry.

Dolna Wisła opada szybko cofając się do głównego koryta. Woda schodzi z łąk, gdzie z widłami i wozami wchodzą okoliczni chłopi. Ryby, które nie zdążyły uciec z powracającą wodą należą do nich.

Sławek zwany Groszkiem oglądał przyszłość sandacza:
W wyrobisku Gnojnio nad Narwią - jak mowia miejscowi - odradza się populacja wyłowionego niegdyś sandacza. Ma tam powstać podobno tarlisko tej pieknej ryby. Na żywca padają również przyzwoite szczupaczki. Wszystko to chyba dzieki 5-letniemu zakazowi połowów siecią. Nawet patroluje ten teren czasem PSR...

Robert Pastryk mierzył się z Mazowszem:
Narew powyżej Różana - sobota - bryndza.

Bug powyżej Wywłoki - niedziela - bryndza.
W sumie 2 nieduże rapki i kilka szczupaczków-ołówkow. Ryba praktycznie nie spławiała się...

Wojtek Górny polował na białą:
Na starorzeczach Rawki pierwsze nieśmiałe brania lina. Ryby jeszcze grzeja sie na płyciznach, nieliczne linowe cmokania rozlegają się na wodzie 10-20 centymetrowej głebokości. Płoć bierze słabo, ale za to grubsze sztuki, nawet ponad półkilowe.
Defilady spiningistów schodzą zarówno z rzeki jak i ze starorzeczy zupełnie na pusto - a takich procesji spiningistoów najstarsi górale nie pamietają.
Woda w starorzeczach całkiem jeszcze przeźroczysta - na widok wymachujacej kijem sylwetki drapieżniki zmykaja, gdzie pieprz rośnie. Z kilkunastu obserwowanych spiningistow tylko jeden wykazywał respekt dla ryb - nie podchodził za blisko, przykucnął nad woda ... Ale cóż, przed nim przeszło tędy 10 "normalnych" - też odszedł o kiju...

A my się kajamy:
Niedyspozycja Jacka Jóźwiaka, graficznej opoki tygodnika, nie pozwoliła, niestety, wydać szóstego numeru. Wprawdzie był gotowy, ale bez zdjęć prezentował się niezbyt okazale. Postanowiliśmy więc poczekać, aż nam grafik wydobrzeje, i dać Wam do rąk dwa numery na raz - co tym samym czynimy, licząc, iż gniew Wasz nie był tak straszny, jak go malują...
Na osłodę podrzucamy wam informację, wyszperaną w Polskiej Agencji Prasowej: "Mieszkańcy Kinszasy, stolicy Konga, od kilku dni rozprawiają na temat podanej przez tamtejszą telewizję informacji, że kobieta urodziła rybę ze złotymi kolczykami przy płetwach. Nieprawdopodobne narodziny są źródłem wielu spekulacji. Jedni twierdzą,że to magia, inni, że dyrektor kliniki, w której hospitalizowano kobietę, jest szarlatanem.
Sprawa została nagłośniona w telewizji. Po przebadaniu młodej kobiety - Omba Ocho - doktor Romain Makolo oświadczył, że nosi ona w brzuchu tajemnicze stworzenie, które okazało się być rybą nzombo, czyli węgorzem. Według doktora, kobieta nie była w ciąży, ale zwracała się do wielu znachorów, aby wyleczyli ją z niepłodności...
Skąd jednak wzięły się złote kolczyki?"
Reklamy Krokus: Osuszanie budynków - osuszanie ścian łódź