![]() NR 6-7 9-16 maja
1999
|
W NUMERZE: |
|
Aktualności Tam łowimyPo sąsiedzku |
![]() Od kilku lat mają tę szansę pstrągarze z Lublina. Mają Bystrzycę, rzekę nad którą położone jest miasto. W swym górnym biegu zachowała ona i naturalny charakter i czystą wodę - podstawowy warunek, by mogły żyć w niej pstrągi. Jak wiele rzek spływających z Wyżyny Lubelskiej Bystrzyca startuje potężnym wypływemźródlanej wody. Płynie później wśród wzgórz łąkową doliną. Prawie wszędzie po brzegach rosną olchy, czasem pojedynczo, czasem tworzą cieniste zagajniki. Łąki dodają uroku i oddzielają rzekę od zabudowań. Są naturalnym filtrem, na którym osiadają spływające po deszczach zanieczyszczenia. Są też dla pstrągów niewyczerpalną spiżarnią pełną żab i owadów.Pstrągi w Bystrzycy pojawiły się w końcu lat osiemdziesiątych. Nie pojawiły się same, lecz dzięki kilku zapaleńcom. Później ZO PZW uznał Bystrzycę za wodę pstrąga i lipienia i zasilił ją większą ilością palczaków. Wpuszczono także lipienie. Co roku dorybia się rzekę kilkoma tysiącami sztuk, zarybiają też wędkarze, prywatnie, za własne, uskładane pieniądze. Jak na potrzeby rosnącej wciąż rzeszy łowców jest to ciągle mało. Na szczęście pstrągi i lipienie znalazły w Bystrzycy znakomite warunki. Zaaklimatyzowały się. ![]() Pstrągowy odcinek liczy sobie niecałe 30 km. Zaczyna się w Zakrzówku, poniżej zalewu. Bystrzyca wije się niewielką strugą pośród olch, wierzb i bujnych chwastów. Jest płytka, a w korycie leży sporo strąconych wiatrem gałęzi. Trudno tam łowić. Przejrzysta woda i zarośnięte brzegi utrudniają podejście. Schowane pod korzeniami pstrągi widzą wędkarza. Kilka kilometrów niżej Zakrzówka jest stary młyński dół. Tego miejsca nikt obojętnie nie minie. Dół jest przepastny z krystaliczną wodą. Spod zmurszałego betonowego mostku z hukiem spada kaskada pomiędzy drewniane pale. Czyż może być lepsze miejsce? Z prawej strony spływa struga źródlanej wody pełna kiełży. Tajemniczą, zielonkawą głębię wyobraźnia zasiedla potworami. I pewnie tam są, lecz rzadko ujawniają się. Owszwem, czasem wyskoczy komuś gruby pstrąg, zaplącze się w palach i porwie żyłkę. Ludzie opowiadają potem legendy. Częściej przynętę odgryzie szczupak. Dalej Bystrzyca znów płynie pod parasolem olch, obramowana plątaniną pokrzyw i dzikiego chmielu. To istna dżungla pełna komarów. Z prawej strony rzekę zasila kilka strumyczków i małe źródełka. I znów łąki, olchy, wierzby, pokrzywy. Po kilku kilometrach rzeka podchodzi do szosy, zwalnia, rozszerza się i przemienia w głęboką młynówkę. Niestety, nie wolno na tym odcinku łowić. Młynarz wystarał się o obręb ochronny. Młyn w Kiełczewicach Górnych kończy ten odcinek rzeki. Odcinek kiełczewicki![]() Niżej Strzyżewic, za łąką, już jest troszkę inaczej. Dolina Bystrzycy zwęża się, rzeka płynie szybko wsród olch i krzaków. Sporo w niej zwalonych gałęzi tworzących zatory, wiele zakrętów, jam, głęboczków. Nurt wartki, koryto głębsze, więc dna już nie widać. Brzegi miejscami są strome. Niżej wsi Bystrzyca Nowa woda przyspiesza. Jest tam stary, nieczynny młyn i próg z kaskadą. Dalej jest sporo głębokich zakrętów pod drzewami. Rzeka zbliża się do stromej skarpy pod wsią Bystrzyca Stara. Przed Piotrowicami znów zwalnia (kolejne spiętrzenie), jest już szersza niż 3 m i głębsza. Wzdłuż brzegu nadal rosną duże drzewa. Sporo niestety śmieci i na brzegach, i w wodzie. Niżej Piotrowic Bystrzyca przegryza się przez skalistą górę spod której wypływa silny strumień źródlanej wody. Kilometr dalej dolina rozszerza się, nurt zwalnia i za mostem drogowym przechodzi w długi kanał - spiętrzenie przed młynem w Osmolicach. Pod młynem wysoka kaskada. Nieco dalej z prawej strony do Bystrzycy wpada niewiele mniejsza od niej Kosarzewka. Charakter rzeki zmienia się. Staje się szersza, wolniejsza, mniej przejrzysta. Płynie przez płaskie, mokre łąki szeroką doliną. Ciekawsza jest od Pszczelej Woli. Grube olchy i wierzby ocieniają wodę, a ich korzenie tworzą kryjówki. Wysokie brzegi i skarpy utrudniają dostęp. Latem ten odcinek zarasta. Ostatnie setki metrów przed młynem w Prawiednikach![]() Dla mieszkańców Lublina Bystrzyca to skarb prawdziwy. Tak blisko miasta można odnaleźć całkiem inny świat. Na chwilę zatracić się w nim. Słuchając ptasich koncertów zapomnieć o codzienności, wreszcie przeżyć w nim spotkanie z pstrągiem lub lipieniem. I po kilku godzinach wrócić... Bliskość miasta ma też swoje wady. Odkąd pojawiły się pstrągi, rozpanoszyło się kłusownictwo. Robaczarze, elektrycy, i ci etyczni, ze sztuczną przynętą. Sporą presję wywierają też legalni wędkarze - w samym Lublinie amatorów pstrąga już jest kilkuset. Bez potężnych zarybień, bez skutecznej ochrony rzeka nie wytrzyma tak silnej presji. Przydałby się Bystrzycy status łowiska specjalnego, na którym liczba łowiących w danym dniu byłaby limitowana. Gdzie prowadzono by ewidencję połowów i proporcjonalnie do nich dorybiano rzekę. Tylko kto to zrobi? Kto? Bystrzycy potrzebny jest troskliwy opiekun. Andrzej Trembaczowski |