NR 6-7           9-16 maja 1999
    W NUMERZE:
  • Aktualności
  • Aktywność dobowa ryb - wykres na nadchodzący tydzień
  • Słońce i księżyc - wschody i zachody
  • Techniki wędkarskie - DS na kanale
  • Drapieżniki - Odległy boleń
  • Kropkowańce - Poniżej Piekła
  • Wędkarski survival - Strzałka na północ
  • Nasze brudy - Rząd nad Wisłę
  • Top secret - Szczupak spod sufitu
  • Konkretna ryba - Słodkie srebrniaki
  • Przegląd sprzętu wędkarskiego - Wędki są garbate
  • Tam łowią ludzie z RYBIEGO OKA - W górę od Lublina
  • Po sąsiedzku - Małe majowe porno
  • Notes Marka Kaczówki - Rybki i kwiatki
  • Muchowy koszyk - Jazie na muchę
  • Morskie opowieści - Szczury morskie
  • Reportaż - Ostatnie SWI
  • Jak to wygląda naprawdę - Zawodowcy
  • Recenzje - Zanim wyruszysz...
 

Wędkarstwo - Portal

Aktualności
Aktywność dobowa ryb
Słońce i księżyc
Techniki wędkarskie
Drapieżniki
Kropkowańce
Wędkarski survival
Nasze brudy
Top secret
Konkretna ryba
Przegląd sprzętu
Tam łowimy
Po sąsiedzku
Notes Marka Kaczówki

Muchowy koszyk

Morskie opowieści
Reportaż
Jak to wygląda naprawdę

Recenzje

ARCHIWUM

Łowienie jazi na Wiśle nie wymaga stosowania specjalnego sprzętu. W zupełności wystarczy zestaw pstrągowy, choć warto zastosować kije ciut dłuższe niż te zabierane z reguły na kropkowańce. Nie należy też przejmować się docinkami grunciarzy, komentującymi na bieżąco machanie batem. Bardzo szybko nabierają szacunku, widząc efekty połowu.

Na nieuleczalną chorobę zwaną wędkarstwem zapadłem dość dawno temu. Nie było w tym specjalnie dużo mojej winy, bo to i młody wiek i przykład w rodzinie - tak więc czuję się usprawiedliwiony. Ale choroba z latami postępowała dalej i do stadium zwanego wędkarstwem muchowym doszedłem już sam.
     Muszkarstwo kojarzy się przede wszystkim z szybkimi, górskimi wodami. Jednak mieszkaniec Torunia nie może sobie pozwolić na częste wizyty w krainie pstrąga i pokrewnych - na przeszkodzie stoją wielkie odległości. I te właśnie odległości zmusiły mnie do poszukiwania zastępczych łowisk i ryb. Na szczęście nie musiałem szukać daleko. W zasięgu rzutu muszką była - i jest - Wisła. A w niej przepiękne jazie.

Samotność w rójce

     Dobrymi miejscami do łowienia wiślanych jazi są płytkie główki i tzw. materace, czyli kamieniste wypłycenia, umocnione faszyną. Jazie bowiem to ogromnie płochliwe ryby, a ogromna w takich miejscach ilość zaczepów odstrasza wszystkich innych wędkarzy. Dzięki temu panuje tam spokój, tak potrzebny, by jazie podeszły dostatecznie blisko.
     Łowienie zaczynam od… siedzenia. Zajmuję takie "stacjonarne" stanowisko i gdzieś po dziesięciu minutach zaczynam wypatrywać ryb. Zbliżanie się stada łatwo jest poznać - kiedy ryby zbliżają się do główki, płynąc tuż pod powierzchnią woda faluje. Po wejściu na stanowisko ryby zwykle rozpraszają się na przestrzeni kilku metrów. Każda zajmuje jakieś wygodne dla siebie miejsce i rozpoczyna żerowanie.
     Koniec maja i początek czerwca to okres intensywnych rójek małego brązowego chruścika, czyli tego czegoś, co nieraz przynosimy do domu w zakamarkach wędkarskiego ubrania, a to coś buduje później domki na suficie naszego mieszkania. Dobrze łowi się wtedy zarówno na suchą jak i na mokrą muszkę. Wbrew utartej opinii, gdy w takim miejscu holuję rybę - pozostała część stada nie ucieka, chociaż często zacięty jaź mocno hałasuje na powierzchni.

Cisza na patrolu

     "Bankowym" miejscem spotkania wiślanego jazia są przykosy i wypłycenia pomiędzy ostrogami, gdzie stado jazi regularnie patroluje swoje tereny łowieckie, posuwając się w górę rzeki. Jako, że posuwają się w określonej "hierarchi", zwolennicy polowania na okazy muszą uzbroić się w cierpliwość. Kiedy jaziowa młodzież ciut się nasyci - podejdą bliżej i większe osobniki. Na dodatek każda holowana ryba płoszy tu na kilka minut resztę stada, więc spokój ducha naprawdę się przyda.
     Sprawdzoną metodą na przykosach i między ostrogami jest agresywna mokra muszka, czyli lekkie podszarpywanie przynęty. Prowokuje to ryby do mocnych ataków, często do zacięcia dochodzi właśnie podczas takiego "podrygiwania" wabika. Widocznie działa tu odruch "kto pierwszy - ten najedzony", a ryby mają dobry przegląd płynącego żeru. Podczas brodzenia należy zachować maksymalną ostrożność, bo łatwo utkwić w miałkim podłożu, lub natrafić na tzw. zapadlisko. Tracimy wtedy raptownie grunt pod nogami i - nekrolog gotowy.
     Jazie można także łowić w samym mieście, na nadwiślańskich bulwarach. Niestety, jest to możliwe tylko w późnych godzinach wieczornych - a to ze względu na spacerowiczów. Ale jeśli ktoś ma wolne wieczory i dobrze opanowany rzut Spey Cast, czyli wymach równoległy do linii brzegu zamiast odrzucania sznura za siebie - może się nastawić duchowo na wędkarski sukces.

Bat w krainie grunciarzy

     Łowienie jazi na Wiśle nie wymaga stosowania specjalnego sprzętu. Bez żadnych problemów możemy posługiwać się zestawem, który zazwyczaj stosujemy podczas polowania na pstrągi, ze sznurem pływającym lub intermediate - czyli powoli tonącym. Ja namawiałbym jednak do zabrania kija odrobinę dłuższego - naprawdę, bywa czasami bardziej przydatny niż "normalna" pstrągówka. I nie zapominajmy o podbieraku! Czterdziestocentymetrowego jazia trudno jest podebrać do ręki, a takie właśnie osobniki są najczęściej moją zdobyczą… Najważniejszą sprawą jest dobór właściwych much. Osobiście używam muszek wiązanych na haczykach 10 - 14 w tonacji ciemnej, przede wszystkim wszelkich odmian mokrych much bezskrzydłych: Red Tag, Black Zulu czy też March Brown Spider. Czasami skuteczne bywają też niebciążone nimfy.
     I tu bardzo ważna uwaga. Łowię tylko na muszkę kierunkową. Na Wiśle bowiem bardzo często dochodzi do podhaczania ryb atakujących skoczka muszką kierunkową właśnie.
     I jeszcze jedno. Wisła to królestwo grunciarzy i muszkarza tam nie uświadczysz. Nie trzeba jednak przejmować się ich docinkami na temat machania batem. Bardzo szybko nabierają szacunku widząc efekty połowu…
     A może spotkam bratnią duszę, czyli nizinnego muszkarza ?

Roman Wigura

Reklamy Krokus: Open source ERP i CRM - Odoo (dawniej OpenERP)