|
PLĄTANIA CIĄG DALSZY
Od Redakcji: Przykro nam, ale nie mamy w swoich szeregach
prawdziwego rysownika, więc musimy się ograniczyć do opublikowania
"czystego tekstu" Romka. Odsyłamy wszystkich zainteresowanych
do książki Adama Sikory, gdzie wszystkie rzuty, metody połowu
oraz sposób poprawiania sznura widoczne są jak na dłoni.
Przedstawione w ubiegłym tygodniu klasyczne sposoby kładzenia
muchy na wodzie to dopiero początek wierzchołek góry lodowej
muszkarskich rzutów. W wędkarstwie muchowym - tak jak w spinningu
- istnieje wiele sposobów podawania i prowadzenia przynęty.
Odmianą rzutu klasycznego, której
powinniśmy się nauczyć łatwo, jest rzut skandynawski. Wykonujemy
go w ten sposób: w momencie dokonywania wymachu (faza raz,
dwa) energicznie pociągamy sznur lewą ręką, dodając mu dodatkowego
przyśpieszenia. Rzut ten stosujemy najczęściej wtedy, kiedy
zależy nam na osiągnięciu muszką większych odległości np.
podczas łowienia łososi lub troci.
W przypadku, kiedy teren uniemożliwia nam
odrzucenie sznura do tyłu
możemy zastosować rzut rolowany. Rozpoczynamy go od odchylenia kija do tyłu, w taki sposób, aby linka nie straciła kontaktu z wodą. Następnie skierowujemy szczytówkę do przodu z jednoczesnym obniżeniem łokcia w dół. Ruch ten spowoduje przetoczenie się linki po wodzie. Rzut
tego typu pozwala na zmianę położenia linki maksymalnie o 30 stopni, tak więc często musimy wykonać kilka rzutów żeby muszka trafiła na wprost naszego stanowiska lub powyżej.
Szybszym rzutem, pozwalającym
na takie przemieszczenie muszki jest rzut zwany Spey Cast.
Nazwa jego pochodzi od nazwy szkockiej rzeki, a wymyślili
go wędkarze, łowiący w mieście na bulwarach mający za sobą
spacerujących gapiów.
Spey Cast wykonujemy stojąc
na lewym brzegu rzeki. Linkę po wyprostowaniu się podciągamy
po wodzie i odrzucamy pod kijem na nasza prawą stronę tak,
by tylko przypon ślizgał się po niej. W momencie, kiedy muchy
znajdują się na naszej wysokości, wypychamy sznur do przodu
pochylając energicznie kij. Sznur powinien poszybować nad
kijem. Rzut ten wymaga dokładnego zgrania wszystkich elementów,
bo inaczej cały nasz zestaw znajdzie się splątany na kiju,
lub - w przypadku spóźnienia tempa - pozostanie na wodzie.
Kiedy łowimy z prawego brzegu,
musimy wykonać rzut zwany Double Spey Cast. Najpierw całą
linkę przerzucamy pod kijem na naszą lewą stronę równolegle
do brzegu, a następnie wykonujemy poznany wcześniej Spey Cast.
Obydwa te rzuty najłatwiej wykonuje
się dłuższymi kijami łososiowymi.
Przy
wszystkich rzutach mokrych
trzeba koniecznie poprawiać linkę, czyli przerzucać jej środek powyżej przyponu (pod prąd). Takie ułożenie zestawu pozwala na głębsze prowadzenie much, a co za tym idzie - dłuższe ich prowadzenie w strefie przypuszczalnego przebywania ryb.
Bardzo przydatnym jest rzut
Piotra Kerry (przepraszam, jeżeli błędnie napisałem nazwisko).
Przy rzucie tym, w ostatniej fazie kładzenia muchy, lekko
podrywamy linkę i układamy przypon w ten sposób, że nad stanowisko
ryby najpierw nadpływa muszka a dopiero potem cała reszta
zestawu. Przy prawidłowo wykonanym rzucie przypon układa się
w literę U.
Łowiąc na nimfy "spod szczytówki"
wykonujemy specyficzne rzuty, pozwalające na prowadzenie much
przy dnie i jednoczesne obserwowanie przyponu. Nie są to jednak
rzuty muchowe, a klasyczna przepływanka z przytrzymywaniem
zestawu.
Generalnie - zasadą powinno
być łowienie ryb sznurem o długości nie przekraczającej 9
m, bo tylko wtedy jesteśmy w stanie dobrze obserwować naszą
muszkę i odpowiednio szybko zareagować na branie ryby skutecznym
zacięciem.
Techniki rzutów i dostosowanie
ich do warunków, w jakich łowimy są są w muszkarstwie bardzo
istotną rzeczą - ale nie jedyną podstawą sukcesu.
Równie ważne - a może nawet
ważniejsze -
są metody połowu.
Generalnie rozróżniamy dwie metody: połów na suchą
i mokrą muszkę. Sucha muszka pod prąd jest najpowszechniej
stosowana podczas brodzenia. Zaletą tej metody stanowi fakt
podchodzenia ryby od ogona, oraz to, że fala, jaką wywołujemy
brodzeniem, nie dochodzi do stanowiska ryby. Rzuty wykonujemy
pod prąd lub nieco skośnie, spływający nadmiar linki likwidujemy
unosząc szczytówkę kija lub zbierając sznur do ręki w przypadku
dłuższego prowadzenia muszki. Zacięcia najczęściej powodują
wbicie haczyka w nożyczki paszczy.
Łowiąc z rzeki na suchą muchę
czasami musimy rzucać w dół, z prądem. Jak to zrobić? W ostatniej
fazie rzutu podrywamy szczytówkę naszego kija. Mucha opada
prawie pod naszymi nogami. Następnie pilotujemy ją, pochylając
szczytówkę kija do dołu.
Muszki prowadzimy na stosunkowo krótkim odcinku.
Podczas łowienia na suchą muszkę
należy sznur układać zygzakiem na wodzie, żeby prąd wody nie
powodował nienaturalnego brużdżenia muszek. Tą metodą łowimy
tylko na sznur pływający.
Mokra mucha z prądem
to kolejna metoda godna poznania.
Muszki podajemy w poprzek nurtu.
Podnosimy kij do góry i pozwalamy im spłynąć, maksymalnie
swobodnie odprowadzając je szczytówką kija. Linka i przypon
powinny być wyprostowane. W tym punkcie występuje niezgodność
ruchów - musimy więc wybierać pomiędzy naturalnym prowadzeniem
muszek, a możliwością skutecznego zacięcia. Przy dłuższych
rzutach możemy stosować manewr poprawiania linki.
Mokra mucha pod prąd jest metodą
podobną do swojej suchej odmiany, jednak jest to metoda zdecydowanie
najbardziej nieskuteczna ze wszystkich omówionych - bardzo
trudno jest dostrzec branie.
Przy łowieniu na mokrą muszkę
najwięcej kłopotów sprawiać nam będzie zauważenie momentu
brania. Dlatego zacinamy przy jakimkolwiek ruchu w okolicy
naszych muszek, błyśnięciu, lub drgnięciu przyponu. Tak bowiem
właśnie wyglądają brania...
Wędkowanie ze
streamerem i muchą trociową
podobne jest do łowienia spinningiem na dryfującą przynętę.
Po wykonaniu rzutu trochę powyżej naszego stanowiska wykonujemy manewr poprawienia linki, co umożliwia na zatopienie muszek na odpowiednią głębokość. Następnie, utrzymując lekki kontakt z nimi, pozwalamy im spłynąć pod nasz brzeg, po czym zbieramy sznur, podciągając muszkę w naszym kierunku.
Branie wyczuwamy w ręce, zbierającej
sznur. Zacinamy, ciągnąc sznur lewą ręką. Zacinając kijem,
wykonamy to zbyt późno i - żegnaj nasza zdobyczy.
Łowienie na nimfę... Brrr. jest
taka metoda. Nie lubię jej i pozostawię ją bez komentarza.
I tak wszyscy muszkarze ją znają i stosują bez opamiętania.
Romek
Wigura
|
|
|