|
No, i mamy wrzesień. Koniec wakacji. Koniec lata. Pora
powoli zabierać się do roboty... Wprawdzie jesień to wędkarsko
okres piękny - właśnie wtedy biorą przecież Te Największe
- ale przecież nic nie zastąpi urlopu, kiedy tylko woda, ryby
i my...
I, rzecz jasna, przynęty. A wśród nich hity, na których ryby uwieszały się chętniej niż na innych wabikach.
O te hity podpytaliśmy w naszej ankietce:
Michał Sopiński:
- 1. Twisterki różnej wielkości,
lecz wszystkie w tym samym kolorze: brąz z pieprzem (czarnym
brokatem) - padło sporo okoni;
- 2. Hit woblerowy - mały Siek z
ciemno-oliwkowym grzbietem, żółtym brzuchem i złotym brokatem
na bokach - padło sporo okoni, pierwszy potoczek, kilka
tęczaków i Mikado Light Destroyer (tuż przy szczytówce);
- 3. Dorado Invader - złoty z pomarańczowym
grzbietem - padło kilka okoni i szczupaczków;
Powyższe przynęty dostarczyły mi najwięcej
emocji w czasie wypadów ze spinningiem.
- 4. Gotowana kukurydza z atraktorami,
najlepszy scopex (Mosella) - kilkanacie linów i karpii.
Niestety, największy tylko koło dwójki (karp).
To z kolei w metodzie włosowej, z gruntu.
Sławek Rybicki:
Byłem nad j.Głębokim (koło Międzyrzecza). Duża (ponad 3m)
przejrzystosc wody.
Szczupaki (małe) na żywca. Liny - na gnojaczki. Ale przebojem
był pęczak (też z zapachem waniliowym) i prześliczne płotki
ok. 0.5 kg. Z tego pęczaku i płotek miałem najwięcej radości.
Marcin Temporale:
Tegorocznym No 1 okazała się po prostu wiróweczka Effzett
Long nr 1 ze srebrną okleiną i pomarańczowym koralikiem, szczególnie
w czerwcu i lipcu. Połakomiły się na nią między innymi: kleń
1,6 kg jaź 1,2 kg, jeden mizerny 1,5 kg boleń w trakcie jednodniowego
pobytu nad Odrą, kilka szczupaków, z których największy miał
jakieś 68-70 cm. Były też okonie takie 1x40 cm i 2x37 cm oraz
kilka nie mniejszych niż 30 cm.
Pstrągi
w tym roku wolały, szczególnie na przedwiośniu, woblery Gębskiego
(Kwisa) w kolorach naturalnych.
Sandacz na zbiorniku zaporowym Witka zagryzał tego lata motor
oil'em, szczególnie twisterem i czasem perełką z brokatem.
I to tyle jeśli chodzi o moje cuda nadwodne - rok nie był
pod względem jakości najlepszym, ale wreszcie stanąłem na
pudle, nieskromnie się przyznając. (Gratulujemy, oby ci w
nałóg weszło - przyp.red)
Ryszard Hałgas:
To było lato eksperymentów.
Z naturalnych przynęt wyszło znowu na biale (tfu) robaki (tfu).
I duży leszcz i spora płoć, a i jesiotr dał się pozyskać.
Ze sztucznych zdecydowanie Hornety Salmo (tutaj apel do producenta:
niech się tak często nie urywają:) ), na które złowiłem kilkanaście
ładnych kleni.
Slawek van Hein:
Największe (choć to pojęcie względne:) sukcesy osiągnalem
oczywiscie na wiróweczki DAM wielkość 2 (Black Fury oraz srebrna
w czerwone paski). Padło na nie trochę dużych okoni, szupaczków.
Muszę też wspomnieć o woblerach Salmo Dorado i Tex- (na tego
strażaka wyjąłem w tym sezonie chyba z 10 szczupaków, oczywiście
z niewymiarowymi włacznie).
Gumki czekają raczej na jesień:)))
Z przynęt "białorybnych" oczywiście kukurydza konserwowa,
czerwone robaki, białe - dokładnie w takiej kolejności.
Kuba Piekarczyk:
Woblery firmy "Pike".
Kupiłem je po raz pierwszy w tym roku, okazały się być dobre
na szybką wodę (np. Soła podczas spuszczania wody z zapory
w Porąbce). Pracują drobno, nie wykładają się w silnym nurcie,
chodzą płytko. Cena znośna, więc można je tracić w dużych
ilościach na kamieniach (po znajomości mam je po 8 zł).
Efekty - pstrągi (niektóre nawet duże).
Jarek Ziarnicki:
Jestem raczej przywiązany do przynęt, które "odkryłem" już
dawniej. Preferuję dwie odmienne metody wędkowania, więc wypowiedź
muszę odpowiednio podzielić:
SPINNING:
Od kilku już lat killerem No.1 w letnim spinningowaniu na
jeziorze jest dla mnie szary, przeźroczysty twister z odrobiną
brokatu - wielkości 3 i 5cm. Na równi z nimi stawiam małe
(wielkość aglia 0) srebrne obrotówki własnej konstrukcji z
szarym chwostem. Ponadto w tym roku b.dobre okazało się małe
kopyto - perłowe z czarnym grzbietem.
Efekty letniego wędkowania na w/w przynęty to niezliczone
ilości ładnych okoni, w tym wiele takich do 40dkg (ale to
po części zasługa eldorado, które odkryłem w tym roku).
MUCHA:
Tu bez wątpienia na pierwszym miejscu stawiam imitacje kiełża
w odcieniach kremowych i różowych - tzw. kolor majtek, ale
najlepiej tych brudnych:). Wielkość haka od 10 do 6.
Wyniki - niestety, tego lata nie mam się czym specjalnie pochwalić.
Romek Wigura:
Ponieważ jestem raczej monotematyczny -to trochę się działo
na jętkę majową. A potem królował streamerek: matuka, korpus
czerwony, przewiniety złotą lametką, skrzydełka - kura - prążkowane,
jarzębiate (grizzly) lub jasno-ciemny badger.
Na jętkę trochę pstrągów ale żaden nie był przez "P...". Streamerek
dostarcza zabawy z kleniami i czasami z okoniami.
Tadeusz
Marszał: Jestem rozdarty
między dwiema metodami: muchową i gruntową. Wydaje mi się,
że po równo starałem się wędkowac każdą z tych metod.
Jeśli chodzi o muchę to, przeważnie na nimfy, padło kilka
wymiarowych pstrągów, największy 35 cm (na mokrą, podobną
do March Brown) oraz kilkanaście lipieni. Niestety, większość
nie miała wymiaru, wszystkie w komplecie powróciły do wody...
Jeśli chodzi o gruntową metodę, to poluję przeważnie na klenie
i jazie, mam kilkanaście złowionych, a przynętą jest kukurydza...
Największy złowiony kleń miał 47cm.
Od 23 lipca do 21 sierpnia przymusowa przerwa w wędkowaniu,
ukradli mi samochód...
Być może wkrótce spróbuję zapolować na srebrniaka... jeśli
tylko pojawi się w Słupii. Tu przynętą będą woblery i wirówki.
Jeśli coś złowię, dam znać...
Grzegorz Laszuk :
Moją przynetą od dwóch lat są małe woblerki "Gębala"! W ubiegłym
roku złowilem na nie najwięcej "zębatych" - zarówno na jeziorach
jak i w Bugu.
W tym roku (3 maja) na jeziorze Wytyczno złowilem szczupaka
2kg, a w godzin później na ten sam woblerek siadł metrowiec!
Niestety, żylka 0,18 nie dała rady wśrod gałezi.
Ale to dowodzi jego skuteczności.
Michał Nurzynski:
Bardzo osobista ankietka. Jako początkujący od paru lat wędkarz
niedzielny nie mam się czym chwalić, ale zwykłem odpowiadać
na skierowaną do mnie pocztę, więc mimo świadomości własnej
mizerii, odpowiem.
Tego lata uwierzyłem w rippery i białe rippery mann's wyprą
chyba na jakiś czas z mego pudełka inne zdobycze cywilizacji.
Pięć i pół centymetra, może być z czarnym grzbietem, choć
niekoniecznie.
Największa ryba to szczupak na blaszkę hrt #3 black fury.
Miał tylko, tu ta mizeria, 71cm. (my chcielibyśmy mieć taką
"mizerię" - przyp. red.).
Darek Studziński:
W przynętach spinningowych ciągle faworyzuję Hornety Salmo.
Natomiast przynętą, która sprawiła mi najwięcej "radochy"
była bez wątpienia sucha mucha - imitacja jętki majowej. Padł
na nią śliczny czterdziestak, a ja odkryłem czas rójki jętki
jako czas zupełnego szaleństwa ryb i ich łowców.
Andrzej Trembaczowski:
Łowilem głównie pstrągi, najczęściej i najchętniej (i najskuteczniej)
na małe woblerki, produkcji kolegów.
Na Mazurach najczęściej spinningowałem. I po kilku zmianach
pozostałem wierny jednej dużej obrotówie (efzet 5), malowanej
na zielono i złoto, z czerwonymi kropkami i odblaskiem. Okonie
były tym czymś zahipnotyzowane.
Płocie i wzdręgi łowilem na chlebek.
A reszta czeka...
PS: Długo obskubywałem psa z mazurskich kleszczy, ostatniego
usunałem w ubiegłym tygodniu. Biedny pies. Po powrocie jest,
a jakby go nie bylo. Tam, na Mazurach, był w raju...
Krzysztof Gołebiewski:
W tym sezonie trochę miałem mało czasu na wędkowanie, ale
moją najskuteczniejszą przynetą jak zawsze okazały sie wahadłówki:
- 1) "Cefal 1" - złapałem bolenia
2,61 kg, 66cm
- 2) "Gnom 1" - złapałem szczupaka
3 kg, 72cm
- 3) "Gnom 0" - złapałem okonia
0,54 kg, 26cm
Wiem, że nie są to żadne osiągniecia,
ale zawsze coś. I adrenalina rozciągnęła mi zwapniałe arterie.
Dodam, że łowiłem tylko na Bugu.
Sobiesław Skopek:
W tym roku większość czasu poświeciłem metodzie muchowej.
Najlepszą moją muchą była oczywiście jętka majowa. Złowiłem
na nią 23 miarowe ryby - większość pstrągi i chyba ze 4 lipienie,
które były raczej przyłowem do kropkowańców).
Ilości krótkich pstrągów i lipieni nie mogę oszacować. Mogło
to być zarówno 100 lub np. 200 sztuk.
Co do wielkości ryb miarowych - to były to głównie 40-staki.
Wymiaru tego, niestety, nie udało mi się przekroczyć. Co ciekawe
, mało było ryb o wymiarze od 30 do 35 cm, czyli chyba tych
najłatwiejszych do wyłowienia.
Zaniedbana przeze mnie metoda spinningowa też dała mi trochę
satysfakcji. Stało się to za sprawą woblerka "Dorado" 5 cm
- classic, malowango na ukleję. Wiślane bolenie "warkoczowe"
wprost szalały za nim. Nie były to wprawdzie duże sztuki,
ale wynik 3 brania w 4 rzutach nie jest łatwy do powtórzenia...
Dwa znalazły się na moment na brzegu (55 i 56cm), a trzeci
- z tej samej serii:))) - niestety spadł.
To będą chyba wszystkie moje najbardziej skuteczne przynęty
w tym roku...
Ale nie należy zapominać o wabikach standardowych, rewelacyjnych
od lat. Jest tego troche w moim arsenale i są one niesamowicie
skuteczne. Ale to już historia na inną opowieść:)))
Grzegorz Lacki:
Trudno wybrać tę najlepszą przynętę. W przypadku muszek wszystko
się jeszcze bardziej komplikuje, ponieważ tutaj gusta ryb
zmieniają się z tygodnia na tydzień. Doskonałym przykładem
są moje tegoroczne doświadczenia z pstrągami.
Na początku sierpnia znajomy siedział przez tydzień nad wodą
i odławiał dziesiątki pstrągów na chruścika z sarny z wściekle
seledynowym brzuszkiem. Ryby żarły to dziwactwo, aż im sie
płetwy trzęsły. Dobrze, że je wypuszczał, bo nic by w tym
Bobrze nie zostało.
Też miałem okazję w tym samym czasie być dwa dni nad woda
i nie mogę powiedzieć - troche połowilem - ale nie była to
jakaś szczególna rewelacja. Na następny weekend zgadaliśmy
się co do tej cudownej muchy i po uzupełnieniu pudełek wyruszyliśmy
na łowy.
Niestety - ryby, owszem, braly - ale cudowną bronią bym tego
nie nazwał. Może im się po prostu ta muszka znudziła, albo
sam nie wiem co, ale jej skuteczność w niczym nie przewyższała
pozostałych much.
Tak własnie bywa w życiu muszkarza z rewelacyjnymi przynętami...
Janusz Tarasewicz:
W tym roku byłem na rybach tylko kilka razy - nad jeziorem
blisko domu. Metoda zawsze ta sama: spławik i kukurydza lub
robal. Bylo sporo okoni, płoci i leszczy, łapałem też na żywca
- ale okazów nie było...
Chociaż - muszę wspomnieć o wiosennym wypadzie z kolega na
noc (Noce na początku czerwca mają u nas, w Szwecji, tylko
około dwóch godzin ciemności, a i też jest to jakaś szarość
a nie całkowita ciemność). Łapaliśmy na jigi, woblery i blachy,
a cały wynik to 5 szczupaków: 2 na woblera, 3 na blachy typu
Alga 20-25g. Najwiekszy wziął na całkowicie białą, w przecince
roślinności, na płytkiej wodzie. Ale sezon na drapieżniki
dopiero się zaczyna i na pewno wyrwę się jeszcze parę razy
na wieksze wody.
Robert Cembalski:
Tak się złożyło, że niewiele mogłem pomoczyć wędki w czasie
kanikuły. Kilka wyjazdów z przyjaciółmi i kilka samotnych
wypraw nie przyniosło oszałamiających rezultatów - nie licząc
pięknego kardynała.
Zacznę od muchy. Tu bezapelacyjnie prym wiodła bladoróżowa
nimfa, dzięki której wyjąłem tego najwiekszego i sporo mniejszych
lipieni. Dzięki niej złowilem również kilka małych potokowców
i dwa ładne jelce (po ok. 30 cm). Wszystkie rybki padły podczas
trzech wypraw nad Wdę.
Jeżeli chodzi o spinning, to tradycyjnie najłowniejszym okazał
się 7 cm perłowy ripper Mannsa, który skusił dwa szczupaki
powyżej 50 cm i całe stado niedorostków.
Splawik i DS, to nieudany rozdział tych wakacji, więc mógłbym
podać tylko niechwytliwe przynęty.
Zbyszek Woźniak:
Niewiele połowiłem w tym sezonie, zwłaszcza że kupiłem muchowkę
i na naukę trochę czasu musiałem poświecic, a i jeszcze dzialka
..... Chętnie wysłuchałbym/przeczytałbym, na jakie to muchy
koledzy wędkarze lowią coś: pstrągi, lipienie, klenie, jazie...
Póki co, w tym roku ryby, które mi się podhaczały, najczęściej
robiły to na cykadę M. Pokutyckiego i wobbler (nie znam producenta)
5cm, wysoki w grzbiecie, kolor różowo (grzbiet) - beżowy (brzuch).
|
|
|