FOTOKLIK
Dziś zapraszamy wszystkich na naszą pierwszą stronę nowego cyklu pt. DIGITAL FISHING,
gdzie dokumentujemy nasze wyprawy z wędką i aparatem cyfrowym. Gdy
klikniecie w Gosię, obejrzycie naszą pierwszą pracę we Flashu (warto
przeladować). Dla tych, ktory nie mają przeglądarek z możliwością
oglądania Flasha bezpośrednie wejście pod adres http://alebranie.agsmedia.pl/
digital/wyprawa1/ |
RYBIM
OKIEM, czyli nasze aktualności.
A w nich między innymi: *Wędkarze porażeni prądem, *Zwłoki pod
zaporą, *Mazurskie zarybienia, *Odra 2006 zatwierdzona, *Jak
ryby wędrują, *Elektrownia na Prośnie, *Moczarowe gody, *Urodzaj
na foki |
|
Przez
nasz kraj przetacza się właśnie wiosenna wielka fala. Wylewa Wisła,
wylewa Bug, wylewają rzeki Podkarpacia... Na niektpre łowiska dało
się dojść jeszcze wczoraj, niektóre staną się niedostępne już już
jutro... Dlatego spojrzeliśmy rybim okiem spojrzeliśmy nie tylko na
ciekawostki i doniesienia z wędkarsko-przyrodniczego światka, ale
i POLSKĘ POD WODĄ |
Okazuje
się, że i łowiska specjalne mogą dostarczyć nie lada emocji. Niby
komercyjne, niby "dla każdego", a bywają dni, gdy wymagają
od wędkarza nie lada kunsztu. Przekonał się o tym Michał Sopiński,
a zmagania swoje tak oto opisał w PSTRĄGACH
Z ŁASKI, ostatnim już odcinku wycieczki po łódzkich spec-łowiskach:
W wodzie sporo było drobnych rybek, chyba płotek.
Zacząłem od maleńkich wirówek. Nic. Jakby w wodzie nie było ryb. Zmieniłem
przynętę na wobler. I znów nic. Wkurzyłem się. Na przynętę poszedł
mój ulubiony Dorado Invader w kolorze żółto-pomarańczowym. Kolega
z kpiącą miną chętnie przystał na zakład. W sześciu rzutach będę miał
i pstrąga i piwo z Żywca. Przegrałem. |
|
W NUMERZE POLECAMY SZCZEGÓLNIE:
JAZIOWE
PRZYBORY - Wiosenne jazie to temat rzeka - niewyczerpany. Bo i
dziwne to rybki: niby podobne do płoci tak bardzo, że co bardziej
niewprawni mogą mieć kłopoty z odróżnieniem jednego od drugiego, niby
delikatnej budowy, o subtelnym, małym pyszczku - a potrafią się rzucić
na całkiem sporą spinningową przynętę. Rzucić i... prawie natychmiast
wypluć. Jak pokonać kwietniowego jazia, radzi Jacek Jóźwiak. W polowaniu na jazia pomóc może praktycznie
wszystko, nawet zamyślenie się nad łacińską nazwą systematyczną. Jaź
w mowie Cycerona zwie się Leuciscus idus. Idus - od starorzymskich
id, trzynastego, bądź piętnastego dnia każdego miesiąca. Pierwsza
eksplozja ciepła przyprowadza do brzegu setki jazi. Wśród nich spotkać
można sztuki ogromne; ileż razy ostrożny, cichy i ubrany w sposób
stonowany wędkarz może dostrzec tuż przy burcie jaziowy grzbiet czy
płetwę grzbietową. Bywa bowiem, że ryby te zapędzają się na kilkunastocentymetrowe
płycizny.
NAD
RENEM, LIPPĄ I WEZERĄ - Dawno temu, w czasach raczkowania Rybiego
Oka, które wtedy nazywało się zupełnie inaczej, mieszkający w Niemczech
Artur Rysch przysłał nam opowieść o wędkowaniu w Westfalii. Mało kto
pamięta już i tamten serwis, i ten tekst. A że wart jest on przeczytania,
specjalnie dla tych wszystkich, którzy nie zdołali zapoznać się z
nim wcześniej - umieszczamy go ponownie, tym razem w 2TW. Każda z tych rzek jest niepowtarzalna. 30-40
m szeroki i płytki (0,5-1,5 m) Ruhr, przegradzany co parę kilometrów
zaporą, to dobre łowisko karpiowie, a w górnym odcinku pstrągowe.
Lippa wije się ze wschodu na zachód Westfalii głębokim na 2 do 4 m
korytem o szerokości 5-15 m. Jej wolne nurty kryją dużą ilość białej
ryby. Wezera zaś to taki ciut wolniejszy, ale trzy razy większy Dunajec,
z rybostanem zapierającym dech piersiach przepływankowca.
POZA TYM W NUMERZE: JUBILEUSZOWY LAMIGLAS - Artykuł Radka Gościmskiego
miał się ukazać w poprzednim, okrągłorocznicowym numerze 2TW, zwłaszcza,
że autor zatoczył w nim swoje tygodnikowe koło. Niestety, na skutek
czynników wyższych, zwanych TP SA, w początkach kwietnia sieć chodziła,
tak jak chodziła - czyli wcale. Tekst zaginął gdzieś na łączach. Na
szczęście, co się odwlecze, to nie uciecze...
MAZOWIECKIE
MUCHOWANIE - Muszkarze z nizin często czują się gorsi od swych
górskich pobratymców. Nie pod względem techniki - wszak miejce zamieszkania
ma się nijak do umiejętności - ale pod względem łowisk. Tamci mają
w zasięgu rzutu rwące rzeki, piękne pstrągi, wielkie emocje, a na
nizinach... A na nizinach też można przeżyć nie lada przygodę. Gdzie
- podpowiada Piotr Klekowiecki.
PRZEMIAŁÓWKA
- Bywają dni, kiedy na całej rzece nic nie bierze. Literalnie nic.
na nic dobry sprzęt, cienkie żyłki, finezyjne zanęty. Powoli klęsną
wszelkie nadzieje: najpierw na wielkie leszcze, potem na płocie, na
krąpie, na ukleje wreszcie. I nagle w towarzystwie pojawia się wiejski
wyrostek, zaopatrzony w katuchę oraz stary bambus i... wyciąga zdobycz
za zdobyczą! Jak to robi?
ACH, JAK NIEDOBRZE, czyli nasza ankietka.
A w niej - środki zaradcze na przeżycie dnia, następującego po hucznym
świętowaniu w licznym gronie. Jednym słowem: jak przetrwać szewski,
wędkarski poniedziałek i nie umrzeć na suchoty.
RODZINA:
PRZEKĄSKA - W kuchni 2TW tym razem, gościnnie, szalała Gośka Jurczyszyn.
Naczelny Kucharz, zawalony papierkową, biurokratyczną robotą, nie
miał bowiem głowy do pichcenia. Mistrz pozdrawia jednak wszystkich
serdecznie i obiecuje, że w przyszłym numerze odkupi chwilową zmianę
swej profesji.
DWA DNI - Andrzej Trembaczowski wspomina
swoją wiosenną, miętusowo-pstrągową wyprawę. Okazuje się, że ponad
20 lat temu i pogoda i ryby były równie złośliwe jak teraz. Kto wie,
może nawet złośliwsze? Ech, dolo wędkarska, dolo...
PO
SĄSIEDZKU - "Na ryby, na grzyby, na lwyby". Kwietniowe
słońce nie jest tym, wobec czego wędkarz może przejść obojętnie. Szczególnie
w dzień wolny od pracy. Usłużna wyobraźnia podpowiada mu czarowne
wizje wielkich płoci, cudnych linów, pstrągów walecznych jak marzenie...
Cóż, kiedy rzeczywistość nie pozwala pięknej wizji zrealizować: żona
chce sprzątać, mąż właśnie rozebrał jedyny samochód. A jednak jest
sposób na to, by się rodziny pozbyć - i to za jej wielkim zadowoleniem.
Trzeba familię wywieść... nad wodę. Na grzyby...
ZMARTWYCHWSTANIE
Z TRADYCJAMI - Temat wprawdzie mało wędkarski, ale przecież nie
samymi rybami człowiek żyje. Więcej - właśnie nadchodzi czas, by się
z nimi oficjalnie rozstać! Oczywiście, nie z tymy, poławianymi na
wędkę, ale z tymi, które jedliśmy od środy popielcowej. jak to drzewiej
w Wielkanoce bywało, co postawił na stole sto lat temu książę Sapieha
i dlaczego te właśnie święto było tak ważne dla prasłowian, opowiada
Gośka Jurczyszyn.
REDAKCJA: Gosia Jurczyszyn
- Redaktor Naczelna Jacek Jóźwiak - Webdesigner Andrzej Trembaczowski
- Redaktor i fotograf dyżurny
AUTORZY: Sławomir Hein Marcin
Jóźwik Paweł
Kobyłecki Iza i
Waldek Ptak Piotr Onikki-Górski Sobiesław
Skopek Michał
Sopiński
Roman Wigura Radek Gościmski Tomasz
Klimek Krzysztof Michalak
|
|
|