 Najdłuższy weekend...
Wieleśmy sobie z Gonią po nim obiecywali. Z nadzieją
więc pojechała do Warszawy, by zarejestrować nasze nowe-stare auto.
Przepisy państwowe, są bowiem na tyle idiotyczne, że czasowy meldunek
i pisemna deklaracja, że chcemy tu osiąść na stałe, urzędnikom nie
wystarczyły...
W międzyczasie nadeszły muchówki, które sobie zamówiliśmy
w naszym sklepie i u Artura Banachowskiego, najlepsze, jakie kiedykolwiek
mieliśmy i jakiekolwiek mieć będziemy. Sygnowane, jak obrączki, naszymi
imionami...
Miała wrócić na święta - nie wróciła, bowiem trzy
dni to za mało, aby zarejestrować fiata 125p z roku 84.
Mieliśmy więc święta odrębne.
A potem sie pochorowała. Przed długim weekendem.
Dopiero więc na 2 maja wyznaczono termin zabiegu, za który kciuki
trzymałem i modliłem się "ojczenaszem" wszystkich ludzi,
którzy Boga rozmienili na drobne. Od arabskich sur, przez tantryjskie
mantry, aż po mruczenie basem inwokacji skrajnie prawosławnych.
Ale dopiero przy otwarciu jej Macintosha i zajrzeniu
do plików, które przed wyjazdem przygotowała do kolejnego 2TW, pojąłem,
że jednyną modlitwą jaką znam, jest pisanie dla ludzi i ta odrobina
ekhibicjonizmu, którą ma w sobie - i ma do niej prawo - każdy piszący.
Więc zamiast "l'la Illaha llahu, Muhammadum
rasul llahi" chcę specjalnie dla niej i w jej intencji coś ważnego
napisać. Nie będzie to edycja 2TW tak znacząca, jak numery przez nią
redagowane i wydawane, ale przecież wróci za kilka dni i dokończy
pracę nad numerem kolejnym. Niewiele wszak zostało do zrobienia.
Więc piszę "Pstrąga dla Gosi". Nie jest
to ryba, którą łowiła nałogowo, nie lubi uczyć się z podręczników,
ale to z pewnością przeczyta - bo to mój wiersz dla niej, jedyny,
jaki umiem napisać. I modlitwa - jedyna, jaką potrafię zmówić naprawdę.
Piszę to więc i publikuję - przecież także i dla
Was, drodzy moi - ale tak naprawdę to każda litera, każde zdanie to
wyraz mojej miłości dla Gosi, mojej tęsknoty i mojego strachu.
Jacek |
|
PRZYJACIELE ZNAD WODY - wiesz,
Gosiu, pstrąg to ryba, która zmienia ludzi. Z agresywnych na co dzień
- robi romantyków, z cyników - nadwrażliwców, z miejskich mięczaków
istnych desperados, zaś łagodnych z natury przeistacza w tygrysy i
pumy... |
 |
PSTRĄGOWE SIEDLISKA - wiesz,
Gosiu, że pstrąg mieszka w wodach o różnym typie. Wszędzie jednak
zachowuje się, jak na pstrąga przystało. Wymieniam więc miejsca i
miejscówki po to, by wykazać, jak w każdych warunkach pstrąg pozostać
musi pstrągiem, a wędkarz wędkarzem. |
 |
JAK NA PSTRĄGA PRZYSTAŁO
- opowiem Ci teraz, Gosiu, jak widzę pstrąga, co o nim wiem, jak postrzegam
to, co robi wówczas, kiedy jest dla wędkarzy dostępny... Dla mnie
zawsze pozostaje tą samą rybą. I w rzekach wielkich, i w najmniejszych,
i w Wałczu, i na Pogórzu, ba w Calgary nawet... |
 |
TEORIA PIERWSZEGO RZUTU - znałem
kiedyś, Gosiu, starszego muszkarza, który wszystkie prawdy o łowieniu
pstrągów zawarł w bardzo prostej, choć bynajmniej nie oczywistej teorii.
Jednakże jej moc zawierała się nie w akademickim wywodzie, lecz w
bezwarunkowym stosowaniu w praktyce - na każdej wodzie i w każdym
stanowisku... |
 |
NIE TRZEBA NIC WIĘCEJ
- każdemu muszkarzowi i spinningiście pozostawia pstrąg prawo wyboru
broni. Bo nie rodzaj technik, czy sprzętu lub stosowanie przynęty
są w jego przypadku najważniejsze, lecz to, by się do pstrąga dostosować.
Bezwarunkowo, choć przecież w takim stopniu, na jaki stać każdego
z nas. |
 |
|
|