|
W GRUNCIE RZECZY
Tradycyjny zestaw gruntowy potrafi zamontować
każdy wędkarz, ale warto go pokrótce omówić. Od końca: a więc mocny
hak, najlepiej z oczkiem, długi, nawet metrowy przypon z żyłki 0,35.
Lepiej używać monofilu - zęby suma nie posiadają ostrych krawędzi
jak u szczupaka, nie grozi więc ucięcie przyponu.
Przypon połączony z żyłką główną węzłem
zderzakowym lub mocnym krętlikiem, nad nim stoper ze śruciny zaciskowej
bądź gumowy, krótka, kilkumilimetrowa rurka igelitowa, zabezpieczająca
od uderzenia ciężarka o stoper i wreszcie obciążnik główny, najczęściej
sześciokątny, z kanalikiem przebiegającym przez dłuższą oś.
Mimo popularności zestaw ten ma poważny
mankament: w przypadku dna wyścielonego grubą warstwą mułu (sumy lubią
czasami ryć w takim podłożu w poszukiwaniu przekąski) przynęta może
zostać zagrzebana. Na dnie wysłanym głazami uwięznąć może w kamieniach,
schować się wśród gałęzi w faszynowym materacu.
Sum nazywany jest rybą dna, ale budowa
jego paszczy wyraźnie informuje, że atakuje zdobycz od dołu ku górze,
a więc głównie ryby i organizmy pływające nad dnem lub nawet nad powierzchnią.
O dennych apetytach informują natomiast jego wąsy, ale pokarm pobierany
z dna nie jest podstawa wyżywienia Đ to natura smakosza skłania go
do obmacywania podłoża.
Sum, w przeciwieństwie do leszcza nie
ma wysuwanego ryjka, którym może wybrać uwięźniętą między kamieniami
czy w osadach przynętę, w przeciwieństwie do brzany nie ma inklinacji
do podnoszenia łbem rzecznych otoczaków i wybierania jadalnych kąsków.
Przynęta na suma powinna więc znajdować
się nad dnem, bądź na nim łagodnie spoczywać. Takie położenie przynęty
zapewnia "irlandka". Jest to gruntowy
zestaw z trokiem bocznym,
na którym mocuje się ciężarek z uszkiem...
Tu musi nastąpić podkreślenie - to nie
przypon skonstruowany jest z żyłki cieńszej o "oczko", a trok obciążnika.
Sum podczas holu ma zwyczaj murować do dna, czasem wiele wysiłku trzeba
włożyć w oderwanie go od podłoża. W trakcie walki bardzo często w
gałęziach, między kamieniami, lub w innych zawadach więźnie ciężarek.
Mocowanie go na cieńszej żyłce zapobiega utracie ryby - tzw. twardy
zaczep likwiduje się siłowo, urywając ciężarek.
Jeśli ciężarek uwięźnie podczas holu
suma, trzeba pamiętać o tym, by szczytówka wędziska była uniesiona
ku górze - należy się liczyć z silnym atakiem po odzyskaniu pełnego
kontaktu z rybą.
Są dwie szkoły mocowania obciążnika:
pierwsza przenosi na sumy metodę karpiową i nakazuje wiązać trok "na
sztywno", poczwórnym węzłem chirurgicznym. Ja sam jestem zwolennikiem
przelotowego mocowania troka - na specjalnej przelotce bądź na krętliku
z agrafką. Właśnie ze względu na częste więźnięcie ciężarka. Dzięki
temu, że żyłka główna ma się przesuwać przez oczko troka, nawet przy
najsztywniejszym zaczepie mam nadal pełny kontakt z sumem, mogę kontrolować
jego zrywy.
Sum jest bardzo wrażliwy na drgania
hydroakustyczne,
najdoskonalszą przynętą
jest więc żywiec, omówiony szczegółowo w następnym rozdziale. Zmieniany dość często.
Do połowów gruntowych najchętniej używam jazgarzy, kiełbi, drobnych
jelców, maleńkich krąpików. Tylko w ostateczności zakładam ukleję.
Naturalnym odruchem tej ostatniej jest tzw. górowanie, ucieczka ku
powierzchni i często wówczas następuje splątanie zestawu. Pal licho,
że trzeba się nabiedzić z rozplątywaniem, ale zaburzeniu ulega cały
zestaw i nawet jeśli nastąpi pobicie, to dodatkowe węzły, zasupłania
potrafią znacznie osłabić żyłkę.
Tradycyjna przynętą gruntową jest rosówka,
ale dość szybko traci ona ruchliwość. Można ją co prawda zmusić do
dłuższego wicia się na haku przez przetarcie jej w fusach prawdziwej
kawy (na zmiennocieplne także działa kofeina), ale w czasach, gdy
w sklepach wędkarskich pojawiła się super żywotna dendrobena nie ma
to większego sensu. Jestem zwolennikiem zakładania na hak kilku, czasem
nawet kilkunastu robaków - na mój ulubiony 2/0 można przez kokonik
przewlec 2 rosówki i 3 do 4 dendroben.
Znający sumowe trasy wędkarze za lepszą,
lepiej znaczącą brania, mniej hałaśliwą uważają
przystawkę ze spławikiem.
Konstruują więc mocne zestawy, dobierają odpowiednie
spławiki, zaopatrują się w puszkę dendroben piccolo i chodzą wieczorami
wzdłuż wysokich brzegów, tu i ówdzie zatrzymując się na kilka kwadransów.
Metoda ta, pozornie przeznaczona wyłącznie do połowów białej ryby,
w rękach doświadczonego sumiarza może przemienić się w mordercze narzędzie.
Zestaw przystawki spławikowej właściwie
niczym nie różni się od tej przeznaczonej do połowu leszczy. Jest
oczywiście znacznie solidniejszy - żyłka główna może mieć nawet przekrój
0,40 mm, spławik 15 g wyporności, a obciążnik 20 g masy. Hak, najlepiej
z oczkiem, kuty, z krótkim trzonkiem powinien być niewielki. Jak na
suma, oczywiście, a więc 1 - 1/0.
Przypon bardzo długi, nawet do półtora metra, z żyłki o "oczko" cieńszej
od głównej. Obciążnik jak najbardziej
tradycyjny - oliwka bądź łezka. Spławik w kształcie wydłużonej kropli,
a więc szerszy w dolnej części, co gwarantuje optymalnie stabilne
zachowanie w zawirowaniach i prądach wstecznych. Prawdziwi sumowi
mistrzowie stosują przystawkę bez spławika, którą łatwiej postawić
jest na skraju nurtu, ale są to najczęściej ludzie, którzy potrafią
trwać w pełnej gotowości całymi godzinami. Podają zestaw w dobrze
rokujące miejsce, wypuszczają żyłkę łukiem, pozostawiają otwarty kabłąk
kołowrotka, wkładając żyłkę w zacisk z gumki recepturki lub spinacza
od bielizny. Bardziej nowocześni korzystają z sygnalizatorów elektronicznych
lub nawet z kołowrotków z elektroniką wbudowaną wewnątrz.
Łowienie wielkich sumów ma wiele wspólnego
z polowaniem na medalowe karpie - ci, którzy łowią na
przystawkę bez spławika,
często korzystają z karpiowych wędzisk, z kołowrotków o wolnej szpuli, a także zestawy montują podobnie jak na karpia. Nie trzeba opisywać szczegółowo takiego zestawu przystawkowego - jest to po prostu "irlandka" z mniejszym obciążnikiem.
Przystawka - zarówno ze spławikiem,
jak i bez niego - jest techniką wieczorów. Właśnie wówczas sumy penetrują
okolice swej dziennej ostoi w poszukiwaniu przysmaków. Zanim znajdą
miejsce obfitujące w drobnicę, potrafią wzdłuż brzegu, stoku przykosy,
skraju śródrzecznej rynny przepłynąć kilkaset, a nawet więcej metrów.
Niewiarygodne, jak blisko brzegu i na jak płytkiej wodzie, przebywają
wówczas ogromne ryby. Półtorametrowy sum przemieszcza się w niespełna
metrowym kancie bardzo dyskretnie - na powierzchni nie rysuje się
najmniejszy ślad jego obecności.
Przynęta musi być duża, tak by sum nie
był w stanie odmówić sobie kąska. Wybitnie najlepsza będzie dendrobena,
długo ruchliwa na haku. Oczywiście w pęczkach - po pięć, sześć sztuk.
Niektórzy preferują końskie pijawki i ta przynęta wydaje mi się równie
dobra. Sumiarz polujący na suma z zasiadki nie powinien zbyt często
wyjmować z wody zestawu. Wąchal jest rybą nade wszystko ceniącą ciszę
i spokój. |
|
|