MATERIAŁ
Dobór odpowiedniego materiału odgrywa istotną rolę
z tego względu, że rodzaj drewna (moje maleństwa są
wykonane właśnie z drewna) zasadniczo wpływa na komfort
i czas wytwarzania. Na pierwszy rzut oka wydawać by
się mogło, że rodzaj drewna nie powinien mieć znaczenia.
Jednak już po pierwszych próbach widać, że drewno dębowe
raczej nie znajduje tu zastosowania - jest zdecydowanie
za twarde. Ja używam drewna lipowego - jest ono dość
miękkie, a co za tym idzie jego obróbka w warunkach
domowych jest stosunkowo łatwa. Jednocześnie jest ono
na tyle twarde i trwałe, że woblerki podczas użytku
nie są narażone na większe uszkodzenia mechaniczne.
Zdobycie drewna (fot.1)
nie powinno stanowić większego problemu. W drewno można
zaopatrzyć się w niemal każdym zakładzie stolarskim,
często bezpłatnie. Można po prostu pozbierać ścinki,
które pozostają po pracach stolarskich. Nawet, gdy trzeba
zapłacić - koszty są minimalne. Potrzebny nam jeszcze
jest ostry nóż, pilnik oraz papier ścierny.
OBRÓBKA
Zgromadziliśmy już potrzebne materiały, więc możemy
zabrać się do pracy. Zanim jednak zaczniemy cokolwiek
strugać powinniśmy zastanowić się nad kształtem prototypu.
Tu nie obowiązuje żaden styl. Kiedy nic nie przychodzi
nam do głowy, proponuję wybrać się do sklepu wędkarskiego
i pooglądać kształty oraz barwy (o tym będzie mowa w
dalszej części). Mój pierwszy "killer" (fot.2,
w renowacji) ma kształt podobny do woblerów gębali,
jest mocno zgarbiony i ma długość 3,5 cm. Okazał się
zabójczą bronią na okonie żyjące w wodach mocno zarośniętych
z kilkunastocentymetrową warstwą wolnej wody pod powierzchnią.
Już przy pierwszym, inauguracyjnym rzucie wyciągnąłem
okonia. Emocji po prostu nie da się opisać.
Podczas ciosania naszego kawałka drewna nie można się
spieszyć. Należy to robić powoli i dokładnie. Nie odcinać
zbyt dużych kawałków, bo przez swoją nieuwagę można
odciąć za dużo i całą pracę trzeba zaczynać od nowa.
Kiedy kształt jest już dopracowany a nasze cudo jest
już wyszlifowane papierem ściernym, przychodzi pora
na mocowanie "kręgosłupa" oraz steru. "Kręgosłup"
będziemy mocować po stronie brzusznej. Będzie nim cienki
drucik (dental lub każdy inny odpowiadający średnicą
nacięciu), do którego będziemy mocować kotwiczkę oraz
żyłkę (fot.
3). Wzdłuż brzuszka (od "ryja" aż do ogonka)
robimy piłką, najlepiej do metalu, lekkie nacięcie głębokości
ok. 2-3 milimetrów, w które później włożymy odpowiednio
uformowany "kręgosłupik". Wcięcie powinno
być wykonane również w miejscu, w którym zostanie zamontowany
ster. Kiedy kręgosłup jest już dopasowany możemy go
zamontować. Wkładamy go w nacięcie, zaś szczelinę wypełniamy
mieszanką wiórków pozostałych podczas szlifowania z
klejem WIKOL i odstawiamy na 12 godzin do wyschnięcia.
STER
Nacięcie, w które będzie włożony ster, wykonuję mniej
więcej na wysokości oka ryby. Kąt nacięcia zależy od
tego, na jaką głębokość ma schodzić wobler. Jeżeli chcemy,
aby pracował przy powierzchni to kąt powinien być zbliżony
do pionu, (fot.
4) jeżeli chcemy by schodził głębiej, analogicznie
powinien być on zmniejszany w kierunku poziomu. Ja ster
wykonywałem wycinając go z pudełka po tic-takach. Kształt
steru jest zbliżony do kształtu balonika (fot.5).
Wielkość również powinna być proporcjonalna do wielkości
woblera. Podczas wklejania musimy bardzo uważać, by
zrobić to dokładnie. Ster musi być wklejony równo, aby
praca naszego woblera nie była zakłócona. Oczywiście
pracę tą można korygować poprzez wyginanie oczka, do
którego przywiązana będzie żyłka. Jeżeli wobler będzie
skręcał w lewo to oczko przeginamy w prawo i odwrotnie
wobler - w prawo, oczko - w lewo (fot.6).
Doskonałym miejscem do takich eksperymentów jest wanna.
DOCIĄŻENIE
Nasz wobler powinien być tak dociążony, aby 3/4 woblera
schowane było pod powierzchnią wody. Ja swoich nie dociążam,
ponieważ w przypadku lipy jest to po prostu nie potrzebne.
MALOWANIE i LAKIEROWANIE
Wobler jest już uzbrojony tzn. ma ster oraz uszka
do mocowania kotwiczek i żyłki. Oznacza to, że nadeszła
pora na pomalowanie naszego maleństwa (jak ktoś chce,
może pomalować swoje dziecko, ale ja mam na myśli wobler).
Moim zdaniem jest to najtrudniejsza chwila całego procesu
produkcji. Ja do tego celu używam farbek modelarskich.
Farbki można niedrogo kupić w sklepach z artykułami
modelarskimi. Paleta barw jest naprawdę duża i z wyborem
nie powinno być problemu. Na pewno powinniśmy zakupić
podkładówkę (biała matowa), która zawsze powinna być
pierwszą farbą jaką pomalujemy nasz wobler w całości
(fot.7),
reszta farbek też powinna być raczej matowa. W żadnym
wypadku nie powinniśmy mieszać farbek modelarskich z
innymi farbami czy lakierami do paznokci (ich też można
używać), ponieważ najczęściej w takich sytuacjach następuje
"gryzienie się" farb - zachodzą różne reakcje,
których efekt jest raczej niepożądany. Jeżeli już musimy
coś wymieszać ze sobą, to powinniśmy najpierw zrobić
mały test na kartce papieru czy jakimś kawałku drewna.
Szata graficzna to już indywidualna sprawa każdego z
nas. Proponuję - tak jak przy wyborze kształtu - wybrać
się do sklepu wędkarskiego, podpatrywać i podglądać
gotowe wyroby z półek. Gwarantuje, że wraz z doświadczeniem
będziecie mieli coraz to nowe pomysły.
Ciekawym urozmaiceniem, które naśladuje łuskę, jest
stosowanie srebrnego pazłotka, które znajduje się w
każdej paczce papierosów. Ja naklejam wycięte paski
po bokach woblera i muszę przyznać, że wygląda to interesująco,
a co najważniejsze - sprawdziło się nad wodą.
Podczas malowania pośpiech również nie jest wskazany.
Musimy pamiętać o tym, że każda warstwa farby przed
nałożeniem następnej powinna schnąć, co najmniej 3-4
godziy. Podobnie sytuacja jest z lakierowaniem. Ja wykorzystuje
samochodowy lakier z utwardzaczem w sprayu. Nanoszę
3 do 4 cienkich warstw(każda w odstępie 12 godzin).
Po zakończeniu tych wszystkich czynnosci, kiedy nasze
dzieło jest już gotowe, pozostaje tylko chwycenie wędki
w rękę i wypróbowanie tego co stworzyliśmy. Wszystkim
Wam życzę, abyście przeżyli to co ja przeżyłem w chwili
kiedy poczułem pierwsze uderzenie we własnoręcznie wykonanego
woblera.
Wszystkich których zainteresował ten artykuł i którzy
mieliby jakieś pytania, oraz tych, którzy chcą przedstawić
swoje doświadczenia, zapraszam do dyskusji na forum
lub do e-mailowej korespondencji.
Z wędkarskim pozdrowieniem
Marcin Duluk
|