![]() |
||||||||||||||||||||||||||||||
![]() |
||||||||||||||||||||||||||||||
![]() |
EFTTEX '2001 | |||||||||||||||||||||||||||||
![]() St. Croix reprezentował sam szef firmy ![]() ![]() Proszę bardzo! ![]() Michał Sopiński Nr 52 - 31 maja 2001 Nr 51 - 31 stycznia 2001 Nr 50 - 29 grudnia Nr 49 - 5 grudnia Nr 48 - 20 listopada Nr 47 - 9 listopada Nr 46 - 4 listopada Nr 45 - 25 października Specnumer - SUM Nr 43 - 15 czerwca Nr 42 - 1 czerwca Nr 41 - 15 maja Nr 40 - 3 maja Nr 39 - 15 kwietnia Nr 38 - 3 kwietnia ARCHIWUM TW
|
Rodzi się nowe!
Już niemal od dwudziestu lat targi wędkarskie Efttex
są najważniejszym wydarzeniem w europejskim kalendarzu międzynarodowych
imprez poświęconych szeroko rozumianemu wędkarstwu. Rewia sprzętu,
rewia firm produkujących, sprzedających, pośredniczących wreszcie
rewia aktualnych tendencji, zamierzeń i oczekiwań związanych z
pasją, której na imię wędkarstwo - to jest właśnie Efttex.
Taki był 15 lat temu, taki jest obecnie i wszystko wskazuje na to,
że również taki pozostanie w przyszłości.
A przyszłość europejskiego rynku wędkarskiego zbyt różowo obecnie nie wygląda i jest on poddawany ostrym wstrząsom połączonym często z końską kuracją. Również Efttex, impreza w swym pierwotnym zamyśle poświęcona przede wszystkim europejskim firmom i europejskim producentom sprzętu wędkarskiego, znalazł się w poważnym impasie. Dlaczego? Wyjaśnienie jest szalenie proste - gdzież obecnie są "europejscy" wytwórcy i które firmy są rzeczywiście "europejskie"? Prawda jest taka, że głównym producentem sprzętu wędkarskiego jest Daleki Wschód, a prawdziwa "kasa", czyli kapitał sterujący całością i ustalający warunki gry, znajduje się w Ameryce. Mówiąc lapidarnie i skrótowo, pogłębiający się proces globalizacji spowodował, że wiele skądinąd znanych i zasłużonych firm europejskich zostało zmiecionych z rynku, a generalnie europejski rynek wędkarski zatracił swą dawną wyraźną autonomię. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, nastąpiła silna polaryzacja.
Niektórzy, nie mogąc się pogodzić z obecną sytuacją, marzą wyłącznie o starych czasach
i starych układach i głośno mówią o restrykcjach, barierach
zaporowych nawołując jednocześnie do likwidacji imprez typu Efttex,
jako szkodliwych, promujących wyłącznie firmy pozaeuropejskie.
Druga grupa, złożona przede wszystkim z realistów, zdających sobie sprawę,
że wędkarstwo jest pasją, która zawsze się obroni, a przed postępem nie ma ucieczki,
śmiało stara się przystosować do obecnych realiów. I właśnie ostatni Efttex,
który miał miejsce w upalnych dniach 6-8 lipca, w Amsterdamie, udowodnił,
że trzeba być realistą, że europejskie targi wędkarskie są potrzebne,
że wędkarstwo to rzeczywista potęga. Targi zakończyły się sukcesem,
były arcyciekawe, a międzynarodowe władze EFTTA podjęły także ważkie decyzje,
co do przyszłości imprezy: w roku 2002 Efttex odbędzie się w Mediolanie,
w 2003 tradycyjnie znów w Amsterdamie, a w 2004, uwaga (!!!) w Polsce,
w Warszawie! Dobre wieści? Dobre, wręcz doskonałe! Dobre wieści dotyczą
także strony organizacyjnej przyszłych imprez. Efttex pozostanie targami
europejskimi, najważniejszymi w roku, ale nie będzie ograniczeń w stosunku do wystawców
- wszyscy, którzy mają coś do zaoferowania europejskim wędkarzom, bez względu na to czy
wytwarzają sprzęt w Grenoble, czy w Szanghaju, mogą zaprezentować swoją ofertę. W sumie zaprezentowało się ponad 200 wystawców, w zasadzie ze wszystkich kontynentów naszego globu. Generalnie, poziom targów, poziom wystawianego sprzętu wędkarskiego należy ocenić jako bardzo wysoki. Nie sposób jednak nie zauważyć kilku ważnych nieobecnych.
Po pierwsze,
trochę dziwne przesunięcie terminu targów, niemal w ostatniej chwili
(uzasadniane brakiem miejsc hotelowych w Amsterdamie?!), spowodowało rezygnację
dużej grupy firm amerykańskich,
które 11 lipca miały wielkie krajowe targi w Las Vegas.
Szkoda, w Amsterdamie nie było m.in. takich firm jak Orvis, Scott, Scientific Anglers,
Winston, Penn, Ross, Abel, Tibor, zaś Sage i Loomis pokazały jedynie wąski wycinek swej
oferty poprzez europejskich dystrybutorów. Wszystkie wymienione firmy to autentyczni liderzy
pośród producentów i ich nieobecność była zauważalna. Zauważalna, i to szczególnie,
była nieobecność dwóch największych gigantów światowego przemysłu wędkarskiego - Shimano i Daiwy.
O ile samobójcza polityka koncernu Daiwa, polegająca na ignorowaniu największej europejskiej
imprezy w imię specyficznie pojmowanych "twardych" zasad działania zaczyna zbierać już plony
- firma znalazła się na granicy bankructwa, o tyle zdziwienie zaczyna budzić równie nierozsądna
polityka lansowana "konsekwentnie" przez Shimano. Obie firmy po prostu lekceważą europejskich
wędkarzy, a to niczego dobrego nie wróży. Wdrożona przez Daiwę i Shimano doktryna maksymalnego
windowania w górę cen doprowadziła do załamania na ich rodzimym, japońskim rynku, co tak boleśnie
teraz obie firmy już odczuwają. Zdaje się jednak, że w obu przypadkach mamy do czynienia
z syndromem Titanica - na dno przy dźwiękach orkiestry!
Dobry prognostyk to także lansowana polityka
cenowa - tu, na Efttexie, powiedziano wyraźnie: jeżeli interes ma się kręcić, jeżeli wędkarze
mają procesy globalizacji przyjmować pozytywnie, przy zachowaniu wysokiej jakości ceny muszą
iść w dół. Muszą iść w dół, innej drogi nie ma. Kto tego nie zrozumie, kto nie dostosuje się
w miarę szybko do nowych reguł, ten wypada z gry. A jeśli chodzi o odczuwalne przykłady globalizacji,
te bardzo pozytywne, to proszę bardzo: kilku najwyższej klasy wytwórców grafitowych blanków
jest w stanie, na zamówienie każdej firmy, wykonać ściśle według dostarczonej specyfikacji
niemal każde wędzisko. Wytwórnie mieszczą się w różnych krajach, ale nie ich lokalizacja jest
najważniejsza. Najważniejsze, że oferowane wędziska są przyzwoitej jakości i arcyważne jest to,
że są niedrogie! Naprawdę, czasami szokuje, że wędzisko zbliżonej klasy, jakie znana firma
z najwyższej półki oferuje w detalu za 500 dolarów, można kupić za 150, tylko sygnowane nazwą innej,
czasami mniej znanej firmy. Prawda jest taka, że wytwórcy, którzy bazują na technologii sprzed
5-6 lat i starają się utrzymać ceny na stałym wysokim poziomie, skazani są na klęskę.
Ta technologia stała się już tak popularna, że inni wykonają podobne wędzisko i oferują
je za nieraz trzykrotnie niższą cenę! Obecnie, aby być liderem, a jednocześnie dyktować wysoką
cenę, trzeba mieć najnowocześniejszą technologię, trzeba w nią inwestować ogromne pieniądze.
Dlatego jesteśmy świadkami łączenia się firm, powstawania nowych kolosów kapitałowych
- rynek żąda postępu, a autentyczny postęp dzisiaj bardzo drogo kosztuje. Niemal zamknięte koło...
Rapala, Pure Fishing - to są typowe przykłady obecnych gigantów na rynku wędkarskim.
Pure Fishing, holding skupiający takie firmy jak Fenwick, ABU, Berkley, Mitchell, Johnson,
Coleman, wcale nie zamierza tylko na tym poprzestać. Chodzą słuchy, że przymierza się do kupienia
kolejnej firmy, i to nie byle jakiej. Największa europejska legenda, czyli Hardy, stoi już w kolejce.
Rapala też nie zasypia gruszek w popiele.
Po Stormie, VMC-Water Queen, przyszła kolej na wielkie
zakłady z Dalekiego Wschodu i też na tym się nie skończy! Co najważniejsze,
takie działania przynoszą korzyści, także dla wędkarzy. Zarówno Pure Fishing jak i Rapala doskonale
pokazują na czym obecnie polega postęp na polu sprzętu wędkarskiego, ich wyroby są nowatorskie,
doskonałe jakościowo, a ceny utrzymywane na przystępnym pułapie.
Upadł DAM, dogorywa Cormoran, chyba jedyną firmą niemiecką, która dzięki mądremu
zarządzaniu daje sobie radę na rynku, pozostał Sportex. Symptomatyczny jest krach
niemieckiego sektora zajmującego się produkcją żyłek. Na tym polu wyrosła potęga,
o której głośno w całym wędkarskim światku - Sufix. Kto chce mieć dobrą żyłkę,
niedrogą żyłkę, o najlepszych parametrach technicznych, składa zamówienia w Sufixie.
Wyjątkowa jakość i doskonałe ceny - to okazało się kluczem do wielkiego sukcesu rynkowego
amerykańskiego (a może raczej już międzynarodowego) koncernu. Kluczem, który jednocześnie
pogrążył jeszcze nie tak dawnych liderów na tym polu, czyli wytwórców niemieckich.
Słabo w Niemczech, niewesoło u Hardy'ego, ale jednocześnie zauważyć należy dużą prężność
młodych firm skandynawskich, które stały się jednym z jasnych punktów amsterdamskiej imprezy.
Vision, Svendsen, Guideline, Scierra, Solvkrokken to bardzo pozytywne przykłady nowoczesnego
działania firm z branży wędkarskiej w Europie. Mają nowoczesną technologię, mają dobre produkty
i mają atrakcyjne ceny, więcej nie trzeba! Anglicy, postrzegani z reguły jako konserwatyści,
też udowodnili, że potrafią zaskoczyć. Snowbee pokazało, że dużo lepsze od muchówek za 300 funtów,
są czasami kije tylko za "stówę", a jeśli chodzi o jakość sznurów muchowych zapędzili w kozi
róg nawet część amerykańskiej konkurencji.
A tymczasem czas nieubłaganie pędzi naprzód, rynki za wschodnią granicą okrzepły i handlowcy
z tamtych stron zamiast kupować wyprodukowany w Chinach i Korei sprzęt od Polaków, sami bezpośrednio
zamawiają, pod swoją nazwą, w tych samych fabrykach. Takie "nostalgiczne" spoglądanie na wschód
spowodowało, że niektóre polskie firmy przegapiły okazję jaka powstała na rynkach Europy Zachodniej.
Okazuje się, że właściciel sklepu z Anglii, czy też z Niemiec bardzo chętnie zakupi towar od polskiej
firmy. Oczywiście nie za setki tysięcy dolarów, z reguły chodzi o sumy dużo, dużo skromniejsze,
ale jak takie okazje pozbiera się, to w sumie portfel zamówień może być już całkiem znaczący.
A najważniejsze, że jest szansa autentycznego udziału w dostępie do bogatego rynku europejskiego.
No, ale na takie działania trzeba być przygotowanym, trzeba wydać katalog w angielskiej wersji,
trzeba zestawić atrakcyjną ofertę, trzeba popracować nad estetyką stoiska. Ci, co należycie
przygotowali się, między innymi BIS, Salmo, Spinex, nie narzekali na kryzys i nie wspominali
starych czasów, po prostu robili normalne, dobre interesy. Znając jednak w sumie bardzo pozytywne
mechanizmy stymulujące działalność polskich firm wędkarskich, należy wierzyć, że właściwe wnioski
zostały wyciągnięte i już za rok, w Mediolanie, łatwo będzie się o tym przekonać. |
©1999-2001
Wszelkie prawa zastrzeżone dla Krokus Sp. z o.o. Teksty, rysunki i zdjęcia powierzone przez autorów do publikacji wyłącznie na tych stronach internetowych Fatal error: Uncaught Error: Call to undefined function virtual() in /home/services/httpd/html/fishing-tygodnik/53/index.html:388 Stack trace: #0 /home/services/httpd/html/fishing-tygodnik/index.php(17): include() #1 /home/services/httpd/html/fishing-tygodnik/index.php(56): get_include_contents('53/index.html') #2 {main} thrown in /home/services/httpd/html/fishing-tygodnik/53/index.html on line 388 |